18 czerwca 2010

Droga pod górę drogą na szczyt

Onet.pl opublikował ostatnio bardzo ciekawe zestawienie; "zliczył wyniki wszystkich sondaży przeprowadzanych tydzień po tygodniu przez ośrodki badania opinii publicznej - TNS OBOP, CBOS, MillwardBrown SMG/KRC, PBS DGA, GfK Polonia i Homo Homini, począwszy od 26 kwietnia, kiedy byli już znani najważniejsi kandydaci i termin wyborów". Wyniki są interesujące a całe zestawienie, dzięki ciekawej koncepcji, rzeczywiście wiarygodne.


fot 1.: Onet.pl




Niemal dwa miesiące temu, 26 kwietnia, trzej badani kandydaci startowali z łącznym wynikiem 80%. W ostatnim badaniu zgarnęli o pięć punktów procentowych więcej. Choć różnice między indywidualnymi wynikami były i są znaczne (dość powiedzieć, że 26 kwietnia Bronisław Komorowski miał dwunastrokrotnie większe poparcie niż trzeci w sondażu Grzegorz Napieralski), to patrząc na cały wykres widać ciekawą sprawę. Linie łączące punkty procentowe Bronisława Komorowskiego i Jarosława Kaczyńskiego są niemal swoim lustrzanym odbiciem. Gdy marszałek zyskiwał, były premier tracił i na odwrót. Potknięcie jednego wykorzystywał drugi. Doskonale uwidacznia to charakter kampanii obu najpoważniejszych kandydatów na urząd prezydenta.

Ale, co ciekawsze, w każdym kolejnym badaniu zyskiwał lider Sojuszu Lewicy Demokratycznej. W ani jednym sondażu nie stracił on choćby punktu; w najgorszym wypadku utrzymywał dotychczasowe poparcie. Przypomnijmy, że startował on z wynikiem czterech procent poparcia; ostatni zaś sondaż daje mu tych procent już jedenaście. Który z pozostałych kandydatów potrafił niemal potroić swój wynik?

Wiadoma sprawa, że do wyników sondaży należy podchodzić z dystansem, wszak wszystko zweryfikują już same wybory. Po trosze żałuję, że ta kampania prezydencka była krótsza od dotychczasowych. Jak widać po sondażach, Napieralski nie tracił ani poparcia, ani zimnej krwi. Bo po wynikach jego przeciwników doskonale widać zaliczone wpadki. W tej kampanii sondażowe słupki były bardzo aktywne i faktycznie odzwierciedlały działania danego kandydata; tak zamierzone jak i te nieplanowane. A poparcie dla Grzegorza Napieralskiego systematycznie rosło. I rośnie.

Bez względu na wynik wyborów (choć ciekaw jestem ich niesamowicie) sztuka, jakiej już dokonał kandydat SLD to dobry prognostyk. Pojawia się bowiem uzasadniona nadzieja, że polska lewica się odradza, a następne wybory będą o wiele ciekawsze od tych, na które wybierzemy się już pojutrze. Grzegorz Napieralski już pokazał, że droga pod górę jest drogą na szczyt.

fot1. - Onet.pl: Sondaże pokazały, co zmieniła kampania (18.06.2010)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz