4 marca 2011

100: W naszej (sic) blogosferze

Tekst ten, jak żaden z dotychczasowych, zaczynałem pisać kilkanaście razy. Jak rzadko dotąd, nie potrafiłem znaleźć jednej, jedynej, w mojej opinii najlepszej myśli, którą bym rozpoczął niniejszy wpis. Dlatego postanowiłem, że nie będzie miał on początku - bo ten miał miejsce dokładnie sto tekstów temu. Polityczna partia brydża w Polsce nabiera tempa. Tym właśnie zdaniem zacząłem romans z blogowaniem, wówczas jeszcze planując pisać jedynie przez okres praktyk studenckich. W rolę swatki wcielił się Adam Rafalski, pod którego okiem szlifowałem, specyficzny dosyć, warsztat blogera. I z tego miejsca mu dziękuję. To dzięki niemu się zaczęło.

Dokładnie sto tekstów temu zaczął się w moim życiu okres przedziwny; wówczas mi nieznany. Przez każdy z ostatnich dziewięćdziesięciu dziewięciu tekstów, co zresztą widzę dopiero teraz, przechodziłem bez zerkania w daleką przyszłość. Bo przyszłość to także jutro, a nad jutrem przeważnie rozmyślałem. Dziś wydaje mi się, że mogę pozwolić sobie na snucie ciut bardziej odległych planów i większych nadziei względem blogowania. Tak też czynię.

Przez cały ten czas dostrzec mogłem sporo zmian na poletku drobnoblożan; trochę rotacji personalnych, ewolucje form i treści. Ale blogosfera, w szczególności ta polityczna, zdaje się nabierać siły i coraz prężniej rozwijać. Blogi coraz częściej znajdują uznanie wśród polityków wszelkiej maści; internetowi komentatorzy zaś coraz chętniej stawiani na jednej półce z dziennikarzami czy publicystami. I bardzo mnie to cieszy.

Nie każdy ma możliwość, by zdobyć popularność, której doświadczył Azrael czy Kataryna. Ale blogowanie daje każdej i każdemu z nas możliwość wypowiedzenia się z nadzieją dotarcia do jak najszerszego grona. Daje szansę dołączenia do,  a niekiedy nawet rozpoczęcia, dyskusji. A dyskusja o polityce jest niezwykle istotna - zwłaszcza, co podkreślałem niejednokrotnie, i podkreślał będę uparcie, w tak młodej demokracji.

Póki oddycham, póty mam nadzieję, że ta forma aktywności w Internecie będzie nadal się rozwijać. Że polska blogosfera dołączy, o ile ktoś ma wątpliwości, że tak jeszcze nie jest, do grona czwartej władzy. Multiwymiarowość sieciowej polemiki daje bowiem nieprzeciętne możliwości. A od nas zależy czy, i jeśli tak, to w jaki sposób je wykorzystamy.

I za polemikę, wszystkim Czytelnikom i Komentatorom, z tego miejsca dziękuję. Dziękuję również za naukę polemiki, którą pobierałem - często z nieskrywaną zazdrością - czytając blogi najlepszych Autorów: Azraela Kubackiego, Ben Franklina, Dyktatury4rp czy Po-Wuju. Mimo subiektywności tej opinii, teksty wyżej wymienionych polecam każdemu.

Moi Mili, mógłbym pisać długo - ale nie chodzi tu o zanudzenie ani podsumowanie każdego tekstu z osobna. Powyższym chcę przede wszystkim podziękować i wyrazić nadzieję, którą szczerze pokładam w naszej blogosferze. Bo chyba, licząc już teksty w trzycyfrowym formacie, mogę tak powiedzieć. W naszej blogosferze.

Dziś tekstu nie kończę. Za wcześnie jest na koniec.

6 komentarzy:

  1. Michale,
    życzę Ci kolejnych 100 wpisów, co najmniej tak ciekawych, jak te dotychczasowe !:)

    POWODZENIA !!

    Adam

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Adam - duża Twoja w tym zasługa :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja życzę wytrwałości, bo czasem można łatwo się zniechęcić do czynności, które dotychczas sprawiały nam radość.:)

    Olga ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Michale...fajnie było spotkać Ciebie na mojej blogowej drodze...fajnie...bo fajnie jest spotykać fajnych ludzi...

    OdpowiedzUsuń
  5. Polityczna jest mocna, nie mainstremowa, ale ta komercyjna jest straszna. każda agencja reklamowa wrocław ma ich sporo, może sobie kupić blogera za broszkę i to działa... niezależni bardzo

    OdpowiedzUsuń