23 czerwca 2010

Kuszenie Napieralskiego

O ile trzecie miejsce Grzegorza Napieralskiego w pierwszej turze wyborów prezydenckich nie jest wielką niespodzianką, tak dwucyfrowy wynik poparcia - owszem. Trzynaście procent to, według wielu komentatorów, suma głosów Polaków faktycznie zorientowanych na lewo oraz tych, którzy zdegustowani byli dwoma głównymi kandydatami. Bez względu na proporcje tych dwóch grup faktem jest, że Grzegorz Napieralski zebrał wokół siebie niemal dwa miliony trzysta tysięcy wyborców.


Od chwili zniesienia ciszy wyborczej Grzegorz Napieralski stał się celem politycznej adoracji przez Bronisława Komorowskiego i Jarosława Kaczyńskiego. Za komplementami poszły obietnice i snucie wspólnych planów. Kandydat Platformy Obywatelskiej wykorzystał fakt swej partyjności i zaczął nieśmiało sugerować poparcie ustaw SLD przez rząd. Z kolei prezes Prawa i Sprawiedliwości zmienił o sto osiemdziesiąt stopni retorykę względem lewicy, w Józefie Oleksym nagle dostrzegając polityka nie postkomunistycznego lecz lewicowego. Na to zaś niektórzy politycy Platformy zaczęli przebąkiwać o koalicji z Sojuszem. I tak dalej, i tak dalej.

Co zrobi Grzegorz Napieralski? Wbrew temu, co mówią dwaj zwycięscy kandydaci na prezydenta, lider SLD ma trzecie, chyba najkorzystniejsze wyjście. Może on... pozostawić decyzję o tym, na kogo głosować w drugiej turze samym wyborcom. Łączenie się z którąkolwiek z prawicowych partii może bowiem przynieść mu więcej szkód niż korzyści. Bo, choć zaprzedanie głosów swych wyborców może nieść ze sobą zyski w postaci pewnych ustaw, tak już elektorat w takiej sytuacji mógłby poczuć się oszukany, by nie powiedzieć - wykorzystany.

Odcięcie się zaś od prawicowych gierek i kontynuacja znakomitej kampanii, tym razem o charakterze partyjnym, może przynieść profity już na jesieni, a na pewno w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych. Niemal dwa miliony trzysta tysięcy głosów poparcia dla Napieralskiego może zostać pomnożone z korzyścią dla całego Sojuszu Lewicy Demokratycznej.

Tytuł tego tekstu niezamierzenie kojarzyć się może z motywem biblijnym; to najzwyklejszy przypadek. Acz, gdyby pokusić się o alegorię, chyba słuszniej byłoby przypomnieć przypowieść o talentach. Co Napieralski zrobi z trzynastoma talentami danymi od społeczeństwa? Pomnoży w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych? Czy może zakopie w prawicowej ziemi?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz