15 lipca 2010

Ukrzyżowanie krzyżem niezgody

Krzyż stojący przed Pałacem Prezydenckim rodzi coraz potężniejsze konflikty. Budzi emocje, które wymykają się spod kontroli. Obrońcy krzyża zapowiadają, że nie pozwolą "Żydowi Tuskowi" usunąć symbolu z miejsca, w którym stoi. Całe zamieszanie rozkręca się na niebezpieczną skalę.


Gazeta Wyborcza przedstawiła relację ze spontanicznej zbiórki mieszkańców Warszawy przed Pałacem Prezydenckim. Wśród zgromadzonych panuje zgodna opinia, że katastrofa smoleńska jest efektem porozumienia premierów Polski i Rosji; kwestionowane jest również polskie pochodzenie prezydenta elekta - Bronisława Komorowskiego. Dostaje się również niektórym mediom - głównie Gazecie Wyborczej i TVN.

Krzyż, który stał się kością niezgody, postawiony został wskutek spontanicznej (sic!) reakcji harcerzy po tragedii pod Smoleńskiej. Nikt jednak nie mógł przewidzieć, że podzieli on Polaków; że wzbudzi tak skrajne emocje. Sami harcerze wspominają już nawet, że te reakcje są zbyt żywiołowe; że krzyż należy przenieść w inne miejsce.

Tego samego zdania są premier Donald Tusk i Bronisław Komorowski. Pomysł przeniesienia krzyża popieram i ja.

Należy pamiętać, że krzyża niezgody nikt nie chce się pozbyć. Nikt nie chce go zniszczyć. Mowa tu jedynie o przeniesieniu w inne okolice. Powinien on zostać postawiony w kościele, gdzie nadal byłby dostępny dla wszystkich.

Agresywna retoryka obrońców symbolu tragedii smoleńskiej i podjudzanie słuchaczy Radia Maryja, wsparte przez publiczne oskarżenia Donalda Tuska przez polityków PiS, mogą doprowadzić do wojny domowej. Atmosfera jest napięta do granic możliwości, a każdy ruch ze strony rządu może tę granicę przekroczyć.

Sytuacja wydaje się patowa. Fanatyzm, a tak należy nazwać zachowanie niektórych obrońców krzyża, nie uznaje tolerancji dla innego punktu widzenia. Fanatyzm, który emanuje ze społeczności zgromadzonych przez Pałacem Prezydenckim nie rokuje porozumienia. Póki co, jak sądzę, bliższe jest ukrzyżowanie krzyżem rządu Donalda Tuska.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz