14 lipca 2010

Smoleńska kontrofensywa PiS

Język politycznej zgody przepadł w zapomnienie. Opozycyjna partia zakasała rękawy i ostro wzięła się do pracy. Wpierw Joachim Brudziński w Kropce nad i wyładowuje swą frustrację i wyznaje, że stracił cały szacunek dla Donalda Tuska po katastrofie smoleńskiej; gdzie indziej zaś (konkretnie w wywiadzie dla Gazety Polskiej) sam Jarosław Kaczyński łapie się za głowę i mówi, że nie rozumie mentalności premiera (To, co wyrabiał <...> po prostu nie mieści <...> się w głowie).


Czy ktoś pamięta czasy, kiedy politycy dwóch największych partii w Polsce przekonywali (notabene chyba samych siebie) o zakończeniu wojny polsko-polskiej? Kiedy to opozycja zrezygnowała z prowokacyjnej retoryki? To musiał być efekt emocji związanych z wyborami; z kampanią i całym rozgardiaszem nią wywołanym. Te czasy minęły.

Zobowiązania sprzed kilku tygodni poszły w siną dal; politycy Prawa i Sprawiedliwości przystąpili do frontalnego ataku na rząd Donalda Tuska, nie wahając się nawet przed angażowaniem w to tragedii z 10 kwietnia. Proszę zauważyć, że to właśnie katastrofa smoleńska znowu stała się orężem Jarosława Kaczyńskiego. On sam wraz ze swoimi dzielnymi giermkami próbuje dźgać premiera używając do tego właśnie śmierci swoich najbliższych.

Ataki PiS są bezpardonowe - Joachim Brudziński stawia sprawę jasno i stwierdza, że Donald Tusk powinien na stałe zniknąć z polskiego życia politycznego. Siła złego na jednego - mawiają. Trudno tu oceniać, kto jest złym bądź złem; nie ulega jednak wątpliwości, że brak kurtuazji prezentowany przez polityków partii Kaczyńskiego będzie bagatelizowany. Wszelkie ciosy są i na razie będą wymierzane bezpośrednio w Donalda Tuska; Jarosław Kaczyński świetnie zdaje sobie sprawę, że jeżeli oczerni publicznie premiera, to ani rząd ani prezydent mu nie pomogą.

Za jakiś rok awanturnicza retoryka zapadnie się pod ziemię; ogłoszony zostanie koniec wojny polsko-polskiej, zaś politycy PiS występować będą publicznie w owczych skórach. Wszystko po to, by wyborcy dokonali wyboru, tego oczywistego a być może nawet - naturalnego. Proste?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz