12 października 2010

Lubię na blogu, lubię wszędzie! I popieram.

Dziś bez polityki. Zamiast niej poświęćmy chwilę problemowi, który dotyka każdego roku średnio trzynaście tysięcy Polek. Problem to o tyle poważny, że wciąż jest swoistym tabu w naszym kraju. Chyba właśnie dlatego tak wiele kobiet dowiaduje się o nim zbyt późno. Czas to zmienić. Mamy w końcu październik - już w najbliższą niedzielę obchodzić będziemy Dzień Walki z Rakiem Piersi. Dlatego chyba wszyscy powinniśmy lubić to gdziekolwiek - nie tylko w tym miesiącu, ale i przez cały rok.

Wiele i wielu z nas zauważyło ostatnio manię ustawiania statusów w portalach społecznościowych, rozpoczynających się od stwierdzenia "lubię na". Po komentarzach, szczególnie autorstwa panów, można się domyśleć, że statusy zostały odebrane jako upublicznienie swoich fantazji seksualnych. Któremu z nas - widząc u znajomej myśl "lubię na podłodze" nie przeszło przez myśl: cholera, ale perwers? A im więcej takich "zwierzeń", tym większa nasza konsternacja. "O co chodzi?" - to najczęściej pojawiające się pytanie.

Coraz bardziej popularne "I Like it on" zapoczątkowane zostało przez fundację Susan G. Komen for the Cure. Celem akcji ma być zwrócenie większej uwagi na problem raka piersi. Co ważne, zwrócenie uwagi zarówno samych kobiet, jak i mężczyzn. Poprzez publiczne komentarze panie mówią ni mniej ni więcej tyle, gdzie lubią... kłaść swoją torebkę. Niezbyt skomplikowana, acz specyficzna forma językowa sugeruje wpierw skojarzenie dotyczące ulubionych miejsc do uprawiania miłości. I to właśnie zwraca uwagę panów - w czym nie ma absolutnie niczego złego.

Akcja skupia uwagę na budowaniu świadomości walki z rakiem piersi. Podstawą są oczywiście badania okresowe, które - wykrywszy chorobę wcześnie - mogą uratować blisko 98 procent pacjentek. A zatem panowie: zachęcajcie swoje towarzyszki do przeprowadzenia podstawowych badań; do mammografii czy USG piersi. To nie jest wielki koszt; zwłaszcza w porównaniu do kosztów, jakie należy ponieść przy zbyt późnym wykryciu guzka.

Zarówno powszechnie znana różowa wstążka jak i statusy na Facebooku to jedne z wielu prób poszerzenia świadomości na temat raka piersi. Profilaktyka - to podstawa. Ale o tym trzeba rozmawiać - więc mówmy jak najwięcej i jak najgłośniej, bo w ten sposób możemy uratować zdrowie i życie niejednej z naszych znajomych. Lubię wszędzie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz