26 stycznia 2011

Łatanie budżetu retoryką

Wojna o OFE nabiera tempa; padają coraz odważniejsze i odbijające się głośniejszym echem hasła, oskarżenia i hipotezy. Coraz szerzej komentowany jest spór i wszelkie ewentualne jego konsekwencje. Finał tego jest taki, że Donald Tusk postawił alternatywę: albo pieniądze z OFE, albo z kieszeni podatników. Po odcięciu zbędnej retoryki: pieniądze z kieszeni podatników, albo z... kieszeni podatników.
 
Na tym haśle, panie premierze, noga się panu poiwinęła. Fundusze kumulowane w OFE nie są zbierane z ulicy czy pola, a z naszych składek - trudno więc zaprzeczyć, by nie były to pieniądze z naszych kieszeni.

Rząd usilnie szuka sposobu na co najmniej zatrzymanie rosnącego długu publicznego i utrzymanie go w ryzach. Co gorsza jednak, próbuje to zrobić jak najmniejszym nakładem sił; próbuje rozwiązać problem metodami doraźnymi, bez specjalnego pomyślunku. Gdyby było inaczej, nikt nawet by się nie starał wprowadzić stosownych zmian w ciągu ledwie miesiąca, jak ma to miejsce w tym przypadku.

Leszek Balcerowicz wymienił szereg różnych rozwiązań, które mogą sprawdzić się zdecydowanie lepiej w roli łat na dziurze budżetowej: obniżenie zasiłków: chorobowego, opiekuńczego i pogrzebowego, zniesienie obniżonej stawki VAT na usługi hotelarskie czy przyspieszenie prywatyzacji. Tak, prywatyzacja!

Słowo-wytrych dla środowisk pro-pisowskich, które wbrew dopiętej ideologii nie jest tak strasznym. Mało tego; w obecnej sytuacji jest nawet wskazane. Od tego właśnie powinno się zacząć oszczędności; od czynności, które pozwolą zaoszczędzić nie tylko pieniądze, ale też czas konieczny na wprowadzanie zmian w systemie. Bo, że te są konieczne - nikt chyba nie zaprzeczy.

Rządzie, nie idź na łatwiznę ale też nie uważaj ludzi za idiotów strasząc alternatywą: wasze pieniądze albo wasze pieniądze. Bo budżetu nie łata się retoryką tylko przemyślanymi oszczędnościami. A te, jak wskazał Balcerowicz, są na wyciągnięcie ręki. Wystarczy się schylić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz