9 marca 2011

"Czekam na zmianę czasu. A może czasów?" - Bartosz Arłukowicz

Zaglądam na tego bloga od jakiegoś czasu. Czasem się zgadzam a czasem nie ale dzisiaj zabieram jednak głos!

Ważnym wydarzeniem ostatnich dni była konferencja, którą zorganizował PiS, pod nazwą „Nic o nas, bez nas”. Słuchając słów prezesa Jarosława Kaczyńskiego „Jest nadzieja, że polską demokrację obronimy” – zastanawiałem się, czy aby na pewno w Polsce wszystko jest w porządku. Demokracja zagrożona? U nas? W Polsce? W kraju, gdzie co prawda spór  się toczy ,ale to właśnie ten spór jest sednem demokracji. Czy u nas w kraju nie istnieje coś takiego, jak wolność słowa, przekonań czy też orientacji politycznych? Przecież to są zwykłe standardy. 
 
Od kilku lat uczestniczę w polityce aktywnie i nie wydaję mi się, aby nasza demokracja przeżywała jakiś kryzys. Przecież nikt nie prześladuje obywateli tylko dlatego, że ci mają odmienne poglądy od innych. Nikt nie zamyka ich do więzień, tylko dlatego że krytykują otwarcie nie tylko partię rządzącą, ale ogólnie całą klasę polityczną. Na tym właśnie polega demokracja, iż każdy może swobodnie wypowiedzieć swoje zdanie z zachowaniem pełnej kultury dyskusji. Prezes Kaczyński jako doświadczony polityk powinien zdawać sobie z tego sprawę. Przecież sam korzysta ze zdobyczy demokracji, mogąc organizować takie konferencje, jak ta na której wygłosił swoje słowa, które pełne były obaw i zagrożeń. Jarosław Kaczyński powinien doskonale wiedzieć, jak wiele znaczy dla Polski demokracja. Przecież gdyby nie ona, to nie mógłby sprawować władzy i być premierem. To przecież Jarosław Kaczyński razem ze swoimi najbliższymi współpracownikami wprowadził do rządu Andrzeja Leppera i Romana Giertycha.  
  
W Polsce odmawia się uznawania opozycji? Spychana jest ona w cień? Tu także staram sobie jakoś wyjaśnić te słowa, ale  nieraz pewne sprawy warto przemilczeć. We wszelkiego rodzaju mediach obecni są politycy wszystkich opcji. Zarówno tych z lewa, jak i prawa, a żadna partia w Polsce nie została zdelegalizowana w przeciągu ostatnich kilkunastu lat. W takim razie, ciekawi mnie co ma na myśli prezes Kaczyński, mówiąc o odmowie uznawania opozycji?  

Atmosfera wytworzona przez prezesa PiS-u udziela się również jego najbardziej zaufanym współpracownikom. Wystarczy tu tylko podać przykład Mariusza Błaszczaka i jego antyśniadaniowego nastroju  w Radiu Zet. Mariusz Błaszczak, jak gdyby nigdy nic, wstał i wyszedł ze studia obrażony na cały świat, za nagonkę jaką rzekomo media mają prowadzić w kierunku PiS-u. Takie zachowanie przypomina mi trochę sytuacje, które każdy z nas może zaobserwować patrząc z okien swoich domów. Ileż to razy każdy z nas widział jak jedno z bawiących się dzieci w płaczu i biegu opuszczało plac zabaw, tylko dlatego, że kolega zrobił coś nie po jego myśli. O ile zachowanie dziecka można zrozumieć, o tyle postawy polityka już nie. Niektórym brakuje opanowania i zimnej krwi a może to właśnie zimna krew odegrała główną role?

Wspomniane sytuacje każą mi zadać sobie pytanie, odnośnie tego, co tak naprawdę chce osiągnąć Jarosław Kaczyński i czym się kieruje obierając taką linię partii i odpowiedź wydaje się oczywista. Czyżby Jarosław Kaczyński chciał zastosować manewr, który udał się i przyniósł oczekiwane skutki Platformie Obywatelskiej w poprzednich wyborach? Wówczas PO zbudowało swoje poparcie na niechęci i strachu przed PiS-em. Ta analogia jest zauważalna  w postępowaniu PiS-u. Ostatnie wystąpienia wskazują jednoznacznie, iż PiS chce wpędzić w stan paniki i zagrożenia ludzi, a tym samym zbudować sobie poparcie, ma strachu i wszechobecnym spisku. 

Czy tak ma wyglądać nasza scena polityczna? Czy głównymi tematami w mediach mają być przepychanki pomiędzy Platformą, a Prawem i Sprawiedliwością? Czy każde kolejne wybory muszą przynosić kolejne czarne wizje, którymi to ponoć nasz kraj jest zagrożony?

Niedługo zmienimy czas z zimowego na letni. Pójdźmy za ciosem i zmieńmy za jednym zamachem nasze  podejście do polityki. 

Z wiosennym pozdrowieniem i uśmiechem czekam na zmianę czasu. A może czasów?

Bartosz Arłukowicz


Pozwoliłem sobie dodać tytuł felietonu, który odda puentę całości.
To pierwszy gościnny wpis na łamach Reszortu - tym cieplej zapraszam do komentowania!
Michał Zgutka




6 komentarzy:

  1. Tak czytając Pana tekst przypomniały mi się czasy bardzo dawne. Był rok 1997 a ja byłem w liceum. Polską rządziła koalicja SLD-PSL, której wielu miało szczerze dość. Wybory wygrał wtedy AWS, ale jeszcze pół roku wcześniej górą w sondażach był Ruch Odbudowy Polski Olszewskiego i Macierewicza. Ja (wstyd się dziś przyznać) byłem wtedy ich wyznawcą i stałym czytelnikiem Gazety Polskiej. Kaczyński nic wtedy politycznie nie znaczył, a mimo to atmosfera była podobna. Ja sam wtedy dałem się na tyle "wkręcić" w kibicowanie ROP, że uważałem, że gospodarka i media są kontrolowane przez dawnych SB-ków i tego typu kreatury. Poznałem wtedy wielu innych wyznawców polskiej "prawicy". Oni szli dalej. Oni uważali, że czeka nas rozbiór Polski, że rządzą nami Żydzi.

    Do czego zmierzam? Czasy się zmieniły, szyldy partyjne się zmieniły, ale jest w Polsce grupa wyborców (Dość liczna niestety), która uważa, że media kłamią, że Polską rządzą Żydzi, agenci SWR i GRU, liberałowie (Tu sobie Pan może wpisać co Pan chce). I PiS mówi obecnie językiem tych ludzi. Językiem, który oni rozumieją. Bo to jest twardy elektorat PiS. Oczywiście Kaczyński, nie mówi o Żydach, czy UB-ekach, bo to polityczne samobójstwo. Ale zawsze są jacyś niedookreśleni "oni", którzy szkodzą Polsce i narodowi (To ważne - nie obywatelom - narodowi).
    Dla mnie ciekawe jest to, czy Kaczyński w to wierzy, czy to jego gra?

    OdpowiedzUsuń
  2. Bartqu,
    chyba każda i każdy z nas ma w pamięci nazwiska, przy których stawiało się krzyżyk, a do których teraz byśmy się nie przyznali ;) Ja swego czasu mocno wierzyłem (na tyle, by oddać głos) w program pewnej partii - kiedyś może w luźnej rozmowie się przyznam której - ale dziś żałuję, wstydzę się i przepraszam ludzkość na zmianę ;)

    Ad meritum: zwracasz Bartqu uwagę posła Arłukowicza, że nadal są w naszym kraju dość liczne grupy dające wiarę w ekstremalnie spiskowe teorie. Zgadzam się, niestety, są. Szczęście w nieszczęściu jest jednak takie, że ludzie ci zgromadzeni są w większości wokół jednego ugrupowania. Ich rozproszenie przyniosłoby więcej strat. A tajemniczy "oni" to chyba wszyscy, którzy są przeciw, nieprawdaż? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. "Takie zachowanie przypomina mi trochę sytuacje, które każdy z nas może zaobserwować patrząc z okien swoich domów. Ileż to razy każdy z nas widział jak jedno z bawiących się dzieci w płaczu i biegu opuszczało plac zabaw, tylko dlatego, że kolega zrobił coś nie po jego myśli"
    Propozycję posła Arłukowicza do mnie, abym spojrzał w okno i zobaczył jak się bawią dzieci akceptuję i zgadzam się na nią - ma Pan rację - takie zachowanie przystoi tylko w piaskownicy.
    Ale i ja mam propozycję do Pana Arłukowicza, niech Pan zostanie kiedyś w domu i poogląda transmisję z obrad Sejmu, zachowania posłów i ich wypowiedzi. Nie chcę Panu przytaczać przykładów (jest tego bez liku), chce Panu tylko powiedzieć, że o ile dziecku w piaskownicy takie zachowanie uchodzi, to Wam "elicie" nie.

    OdpowiedzUsuń
  4. W sieci można znaleźć filmik przedstawiający dwa oblicza Jarosława Kaczyńskiego, mam wrażanie, że jego twórców zainspirowały działania szefa PiS-u. Ile to już raz prezes Kaczyński wychodził na mównicę i wykłaszał tyrady, jakim to fatalnym premierem i jakim złem dla Polski jest...premier Kaczyński. To premier Kaczyński, wraz ze swoimi podwładnymi, zamykał i zagłuszał pielęgniarki, brał w kamasze, próbował wywalić z uczelni i życia publicznego setki osób, nazywał przeciwników ZOMO itd., jednak demokracja pokazała mu środkowy palec i wybroniła się. Jednak groteskowo wygląda, gdy prezes Kaczyński tak się biczuje publiczne...a może jest nieświadomy tego, bo nie poznaje siebie na materiałach sprzed zaledwie kilku lat?

    OdpowiedzUsuń
  5. chyba Pan Arłukowicz znalazł odpowiedź o co chodzi J. Kaczyńskiemu i PiS. Porównanie do sytuacji z 07` i straszenie jest jak najbardziej trafne. Pewnie nie wiedzą o co dokładnie im chodzi (czy o wygranie, czy o bycie w czołówce) ale ta teoria sens ma.
    /ajororo

    OdpowiedzUsuń
  6. Dopóki ludzie będą się wykłócać w imię religijności, bądź antyreligijności, to właśnie tak to będzie wyglądać. Sama wyłączam się z polityki, choć mam świadomość, że jak przyjdą wybory, to nie będę bierna i przemyślę na kogo chcę i zagłosuję. Nie ufam już ludziom - politykom,internet, fora, blogi, porady prawne online wspierają tylko ich ich dążenie do walki!!!

    OdpowiedzUsuń