23 marca 2009

Ogronomne nadzieje

„Oddajcie stare grono!”, „Żądam zwrotu pieniędzy za gronowładnego!!!”, „Zbojkotujmy serwis, namówmy jak najwięcej osób do usunięcia kont.” To tylko kilka z najmniej wulgarnych komentarzy użytkowników Grono.net jako reakcja na wprowadzenie nowej wersji serwisu.

Stara szata graficzna według administracji była przestarzała i mogła się „przejeść”.Wprowadzony zupełnie nowy layout miał ożywić serwis i sprawić, by ten był o wiele bardziej przejrzysty. Nowa szata graficzna została narzucona użytkownikom bez wcześniejszego uprzedzenia, tym bardziej bez konsultacji w formie ankiety czy choćby równolegle działającej bety serwisu. I to najbardziej dotknęło większość osób korzystających z popularnego Grona.

Grono,będące dzieckiem firmy Brandlay od samego powstania stanowiło solidną konkurencję dla rodzimych serwisów społecznościowych. Swego czasu stało się pewną elitą, a to poprzez system wprowadzania nowych użytkowników poprzez zaproszenia nadawane przez osoby już posiadające swój profil. Świadomość elitarności okazała się strzałem w dziesiątkę; serwis mógł chwalić się stałym wzrostem liczby aktywnych userów.

Wraz z ewolucją Internetu i rozwojem teorii WEB 2.0 powstawało coraz więcej podobnych miejsc dla Internautów. Wobec fenomenu Naszej klasy rozwój Grona stanął pod znakiem zapytania. W przeprowadzonych w grudniu 2008 przez Megapanel badaniach strona zajęła dopiero 15. miejsce w rodzimych witrynach, na których Internauci spędzają najwięcej czasu. W tym samym badaniu poznaliśmy liczbę rzeczywistych użytkowników szacowaną na 770 tys., podczas gdy Nasza klasa może poszczycić się niemal 8,5 mln real users.

Co ciekawe, nowa szata graficzna uderza podobieństwem do innego serwisu, do popularnego Facebooka. Ten zaś został oszacowany jako najczęściej uczęszczany serwis społecznościowy na świecie. Czyżby rodzime Grono, kosztem utraty rozpoznawalności własnej marki miało nadzieję powtórzyć sukces Facebooka?

Zmiana layoutu, choć niekonsultowana z użytkownikami, może przynieść Grono.net wielkie korzyści. Medialny rozgłos i rozdmuchany bojkot posiadaczy kont też nie zaszkodzi. Na miejsce zbuntowanego użytkownika przyjdzie dwóch innych a serwis nie zejdzie z ust Internatów przez kilka najbliższych tygodni. Ergo? Brandlayowa witryna wraca do gry.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz