1 lutego 2010

Joker Platformy nie z Platformy?

Wydawać by się mogło, że Donald Tusk, przez cztery ostatnie lata prowadził ukrytą kampanię prezydencką. Można go lubić albo nie; ale media szalały na jego punkcie i on sam też potrafił podrzucać dziennikarzom kąski swojego życia prywatnego. Ostatnio zaś okazało się, że premier nie będzie kandydował na stanowisko prezydenta Polski. Co teraz zrobi Platforma? Kto będzie jej jokerem?


Wielu komentatorów jako kandydata do przejęcia schedy po Lechu Kaczyńskim widzi Radosława Sikorskiego. Coś w tym jest, gdyż jest bardzo dobrze odbierany w Polsce, jest szanowany na świecie. Jest wykształconym, skutecznym politykiem, uciekającym z dala od afer i skandali. Skutecznie prowadził resort obrony narodowej, teraz zaś przewodzi ministerstwu spraw zagranicznych i Komitetowi do Spraw Europejskich. I to wszystko właśnie może być jego największą… wadą. Tak, właśnie wadą. Wątpię, by Platforma chciała pozbywać się z rządu polityka z takim poparciem społecznym. Tym bardziej, że Radek Sikorski jest indywidualistą – choć okrywa swe wypowiedzi płaszczem tuskowej propagandy, to zdaje się lubić indywidualne zaszczyty. Szef MSZ jest ponadto bardzo konkretnym i skutecznym politykiem – czy Platformie będzie opłacało się go poświęcić na fotel prezydenta – maskotki kraju?

Kontrkandydatem dla Sikorskiego ma być Bronisław Komorowski. Tu również ciężko wskazać, która z jego cech jest wadą, a która zaletą. Komorowski jest konserwatystą, mógłby zebrać u swoich stóp mniejszy elektorat. Platforma musi też mieć się na baczności; zgodnie z tezą Romana Giertycha, Biuro Bezpieczeństwa Narodowego posiada w swoich sekretnych komnatach haka na Komorowskiego. Były minister obrony narodowej jest bardziej doświadczonym politykiem od Sikorskiego, ale jedynie na forum krajowym. Jego CV z lat osiemdziesiątych może być imponujące dla młodego pokolenia; lecz tak na dobrą sprawę o opozycyjnej karierze obecnego Marszałka Sejmu dowiadujemy się z wikipedii, a nie z przekazów medialnych.

Trzecią opcją dla Platformy Obywatelskiej jest… niezależny Andrzej Olechowski. Popierany przez Stronnictwo Demokratyczne były lider PO, ma wszystkie pożądane cechy kandydata na prezydenta. Jest dobrze odbierany przez społeczeństwo; nie ma wszechwładczych ambicji i jest bardzo reprezentacyjnym politykiem. Ponadto jest jednym z ojców sukcesu Platformy Obywatelskiej. Promując Olechowskiego na prezydenta, Platforma może skorzystać podwójnie: nie tylko wykorzystać jego dobre imię, ale również pokusić się o poszerzenie własnego elektoratu o wyborców partii Pawła Piskorskiego. Sprawę upraszcza fakt, że Olechowski już ogłosił swój start w wyborach, nie trzeba go zatem specjalnie mobilizować.

I, choć osobiście przepadam za Sikorskim, to właśnie Andrzej Olechowski byłby dla Platformy Obywatelskiej najlepszym rozwiązaniem. Jest dostępny od zaraz; jego poparcie nie będzie kosztowało partii Tuska wewnętrznego sporu. Olechowski zadowoli się fotelem prezydenta bez specjalnych wymagań; a mimo swej niezależności będzie pobłażliwym okiem patrzył na poczynania premiera i jego kompanii. Tusk nie straci ani skutecznego szefa MSZ ani sprawdzonego marszałka Sejmu. Pod quasi-wodzą Olechowskiego będzie mógł przeprowadzać wymarzone reformy bez oglądania się na Lecha Kaczyńskiego, który ostrzeliwał pomysły PO licznymi wetami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz