26 stycznia 2010

Immunitet na grzywnę, czyli małpka za zdrowie prezydenta

Opowieści pt. „Janusz Palikot – Lech Kaczyński” rozdział kolejny. Po czwartym już odwołaniu się Prezydenta od decyzji organu sprawiedliwości w sprawie sławetnych kurdupli, doczekaliśmy się nowego epizodu w znajomości dwóch polityków. Jak doniósł Onet.pl, powołując się na informacje Gazety.pl, Janusz Palikot zrzekł się immunitetu poselskiego; wszystko wskutek działań policji, która zamierza ukarać posła grzywną za picie alkoholu w miejsce publicznym.

Mowa o wychyleniu procentowego trunku w trakcie konferencji prasowej lubelskiej starówce, podczas której Palikot domagał się wyjaśnień, po co Kancelarii Prezydenta niemal pięćset buteleczek alkoholu.

Polityk Platformy Obywatelskiej zrzekł się immunitetu, umożliwiając policji nałożenie na niego grzywny za występek, jakiego się dopuścił. I co do zasadności zasięgu prawa nie mam żadnych wątpliwości – dotyczy ono wszystkich w tym samym stopniu. I mandat Palikotowi się należy. Ale jeszcze bardziej należą mu się brawa. Konia z rzędem temu, kto znajdzie przykład posła, który po niekwestionowanym występku zrzekł się immunitetu, umożliwiając policji podjęcie stosownych działań. Janusz Palikot odwagę cywilną posiada i niejednokrotnie dawał tego przykłady. W tym jednak nie do końca chodzi o uczciwość.

Wszystko to jest sprytnym manewrem, który może przynieść korzyści zarówno dla polityka, jak i jego partii. Sam Palikot może zyskać w oczach wyborców, a nie oszukujmy się – kampania wyborcza powinna trwać nie tylko dwa tygodnie przed głosowaniem. Oddanie się w ręce prawa, nawet kosztem immunitetu, zaprocentuje – i to prędzej, niż nam się wszystkim zdaje.

Platforma zdaje sobie sprawę z coraz mniejszego elektoratu prezydenta Kaczyńskiego i sprytnym wślizgiem próbuje to wykorzystać. Poprzez „cywilną odwagę” Palikot wywlókł starą sprawę, tym samym rozpoczynając na nowo dyskusję na temat alkoholu w zbiorach Pałacu Prezydenckiego. Był jedynie pośrednikiem między starą informacją a społeczeństwem; wykorzystał swoją medialność i odświeżył temat, na którym Lech Kaczyński na pewno nie zyska. Każde bowiem tłumaczenie faktu posiadania sławnych małpek spełznie na niczym; a im bardziej Prezydent będzie się z tego tłumaczył, tym bardziej będzie pogrążał się w oczach wyborców. Jeśli zaś postanowi przemilczeć sprawę, nabierze ona swojego życia i jeszcze przez jakiś czas może szkodzić jego wizerunkowi.

Palikotowi zaś grzywna nie straszna, wydaje mi się, że z uśmiechem uiści stosowną opłatę. Koszt to będzie bowiem nieproporcjonalnie niski za korzyści, jakie ze sobą niesie. Polityk Platformy może śmiało wznieść toast, tym razem w domowych zakątkach. Za zdrowie Prezydenta!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz