12 maja 2010

Marszałku Komorowski, niebawem wybory

Kampania wkracza w kluczowy etap. W mediach mowa o coraz to nowych wynikach sondaży, zaś kandydujący na urząd prezydenta udzielają wywiadów, jeżdżą po kraju, uśmiechają się etc etc. Jarosław Kaczyński mobilizuje swoich partyjnych kolegów, Andrzej Olechowski dyskutuje w mediach, a Grzegorz Napieralski bryluje w Internecie. Jeden tylko kandydat pozostaje na uboczu. Do niedawna faworyt wyborów, Bronisław Komorowski wraz ze swoim sztabem – wydawać by się mogło – zaspał.


Według sztabowców kandydata z ramienia PO, niebawem ruszy ofensywa Komorowskiego. Niebawem ruszy też strona www.komorowski.pl, niebawem zacznie jeździć on po Polsce i rozmawiać z wyborcami. Niebawem to, niebawem tamto. W retoryce sztabu wyborczego marszałka Sejmu nadużywa się nowego czasu: przyszłego niebawem dokonanego.

Nie podoba mi się usprawiedliwienie tej opieszałości zaproponowane przez Sławomira Nowaka, szefa sztabu Komorowskiego. Zamiast uderzyć się w pierś i powiedzieć „tak, zaspaliśmy” odwraca on kota ogonem mówiąc, że PiS zakończył żałobę. Prowadzą coraz bardziej agresywną kampanię. To nie jest żadna wymówka – co widać po malejącej różnicy poparcia w sondażach między dwoma największymi kandydatami.

Bronisław Komorowski póki co udzielił paru krótkich wywiadów i spotkał się z Tomasem Lisem w jego programie; za każdym razem mówiąc o planach na kampanię. Jeśli już jest w mediach, to raczej z powodu Władysława Bartoszewskiego, który zarzucił publicznie Jarosławowi Kaczyńskiemu nekrofilię. Kandydat PO zamiast zmagać się nie z politycznymi konkurentami póki co musi tłumaczyć się za swoich zwolenników. Przy całym szacunku, jaki czuję do prof. Bartoszewskiego, w mojej opinii wypowiedź pod adresem brata zmarłego prezydenta była całkowicie nie na miejscu. Ale nie o tym mowa.

Sztab kandydata Platformy chyba troszkę przekombinował. Chciał, pod pretekstem uszanowania specyficznego klimatu po tragedii smoleńskiej, schować głowę Komorowskiego w piasek – czyli zrobić niemal dokładnie to samo, co wcześniej Jarosław Kaczyński. Strzał był to jednak chybiony; lider PiS przecież wyczekał odpowiedni moment i ruszył do ataku, a Komorowski jak planował kampanię, tak nadal ją planuje.

Do wyborów nieco ponad miesiąc. Słupki poparcia w sondażach skaczą jak poparzone. By ta kampania miała prawdziwie emocjonujące oblicze, życzę marszałkowi Komorowskiemu, jego sztabowi wyborczemu oraz nam – wyborcom, by Platforma Obywatelska przebudziła się z letargu i wzięła do pracy. W przeciwnym wypadku 20 czerwca 2010 roku stanie się początkiem końca politycznej kariery tak Bronisława Komorowskiego, jak i kilku sympatyzujących z nim kolegów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz