2 maja 2010

Oszczędność lewicy a prawicy zupełnie różna

W najnowszym wpisie na swoim blogu, Grzegorz Napieralski odnosi się do propozycji Platformy Obywatelskiej, by w trakcie kampanii prezydenckiej zrezygnować z billboardów promujących kandydatów. Kandydat z ramienia SLD proponuje jednak rozwiązanie o wiele rozsądniejsze, i co ważne – poparte również rozsądniejszą merytoryką.


W tekście pt: PO o Billboardach, czyli sztuka wypełniania pustki (programowej) Grzegorz Napieralski pisze tak: (…) Jeśli sztab Bronisława Komorowskiego, który przeznacza 13 mln złotych na kampanię, rzeczywiście chce wykonać jakiś znaczący ruch w kwestii organizacji kampanii, to zawrzyjmy dżentelmeńską umowę, że ograniczamy budżety do 5 mln. To miałoby sens. Resztę oddajemy na domy dziecka. Rezygnacja z jednego kanału komunikacji sensu nie ma.

W pełni zgadzam się z Autorem – to naprawdę ma sens! Wyrzeczenie się przez Bronisława Komorowskiego billboardów w momencie, gdy Platforma Obywatelska jest najbardziej medialną partią w Polsce – nie jest tak wielkim poświęceniem, za jakie przedstawiają jej niektórzy przedstawiciele. Pod peleryną oszczędności rządząca partia chce pozbawić jednego z głównych kanałów promocyjnych kandydatów z mniejszych ugrupowań. Co tam Platformie po billboardach, skoro tak wiele miejsca poświęcają jej media?

Grzegorz Napieralski jasno komentuje propozycję sztabu Bronisława Komorowskiego: 13 mln złotych, czyli kwota, którą chcę wydać sztabowcy Komorowskiego, to kilkumiesięczny budżet powiatowego szpitala. Dla mnie to gorszące, że polityk wydaje takie pieniądze na komercyjną kampanię promocyjną, a z drugiej nawołuje do oszczędności. Trudno się nie zgodzić z liderem Sojuszu. Zestawienie tak skrajnych wartości dobitnie ukazuje, jak różnorodnym może być pojęcie oszczędności.

Poseł Bartosz Arłukowicz w dzisiejszym programie Kawa na ławę również przytacza pomysł Grzegorza Napieralskiego. To niezmiernie ważne, że tak młody polityk (notabene Bartosz Arłukowicz to najmłodszy z zaproszonych przez Bogdana Rymanowskiego gości!) dostrzega istotę propozycji lidera SLD. Szkoda, że nikt z pozostałych polityków: ani Tadeusz Cymański, ani Paweł Graś, ani Eugeniusz Kłopotek ani też Marek Jurek (co najciekawsze, również kandydat na prezydenta) nie potrafił jasno i konkretnie odnieść się do tej idei...

Ja także podpisuję się pod postulatem Lewicy. Kiedy jest taka możliwość, pieniądze należy oszczędzać. Wymienić je można – zwłaszcza przy okazji kampanii wyborczej - na debaty. A merytorycznych dyskusji nigdy za wiele.

Szanowne Sztaby Wyborcze kandydatów na prezydenta! Ustalcie wspólnie kwotę przeznaczoną na kampanie swoich faworytów. Różnicę między planowanymi wydatkami a tymi ustalonymi przeznaczcie na cele dobroczynne. Tych znajdzie się niemało – a walka o prezydenturę nabierze innego niż dotychczas; bardziej sprawiedliwego i moralnego wymiaru.


Tu zaś możecie Państwo przeczytać omawiany wpis na blogu Grzegorza Napieralskiego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz