8 października 2010

Azrael Kubacki wPolityce - czyli tweet a publicystyka

Znany bloger, Azrael Kubacki znowu pod ostrzałem. Co ciekawe, nie po raz pierwszy znalazł się on na muszce redakcji serwisu wPolityce.pl, która wydaje się uważnie obserwować prywatne poczynania blogera. Żadnemu innemu bowiem nie poświęcono w serwisie jeszcze trzech, tak krytycznych, tekstów. Wymiana słów między zwaśnionymi stronami opiera się na dość dziwnym założeniu; na uznaniu postów publikowanych w Tweeterze za publicystykę. Czy słusznie?
 
Azrael jest oskarżany przez redakcję wPolityce.pl o chamstwo i wulgarność; zwłaszcza zaś o wprowadzanie tych cech do publicystyki. Podpisany pod tekstem Przypadek Azraela. Czy wulgarność na stałe wkracza do publicystyki? tajemniczy "wu-ka" dość niesprawiedliwie, choć celowo łączy dwie przestrzenie działalności blogera. Zarzuty stawiane publicyście współpracującemu z Wprost.pl dotyczą bowiem nie tekstów na blogu, lecz wpisów na Tweeterze.

Tweeter zaś, jak każdy serwis społecznościowy służy  do komunikacji. W tym, a być może przede wszystkim do komunikacji nie będącej elementem działalności, powiedzmy, zawodowej. Dlatego też atak na prywatne posty Azraela przypominają bardziej rewelacje tabloidowe, aniżeli komentarze szanowanego medium.

Lubię i szanuję serwis wPolityce.pl; Piotr Zaremba, Michał Karnowski, Filip Memches i wielu innych znanych publicystów to zespół profesjonalny, znający wartość słowa pisanego. I tym bardziej dziwi mnie zatarg z popularnym blogerem. Azraela i redakcję wPolityce.pl różni wiele poglądów - czy to jest powodem tych zaczepek?

Inaczej bowiem niż zaczepką nie umiem tego nazwać. Kwestia kultury języka prezentowanej przez Azraela na Tweeterze to inny temat; ale to tylko i wyłącznie jego sprawa. WPolityce.pl nie powinno uciekać się do ciosów poniżej pasa i deprecjonować Azraela Kubackiego. Nie uważam bowiem tweetowania za publicystykę, a na takim założeniu opierają się właśnie zarzuty redakcji. Bo publicystyka, choć sprowadza się do wypowiedzi na temat aktualnych wydarzeń, powinna przybrać formę konkretnego podgatunku. A tweet - póki co - nim nie jest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz