6 grudnia 2010

Drugorzędny polityk vs Zbigniew Girzyński

Już dawno nie ubawiłem się tak, jak dziś, czytając wypowiedź posła Prawa i Sprawiedliwości, Zbigniewa Girzyńskiego. Uznaje on bowiem goszczącego dziś w Polsce Dmitrija Miedwiediewa za polityka drugorzędnego a jego wizytę - za obojętną; taką, która niczego nie wniesie. Szczerze powiedziawszy, czytając tytuł artykułu na Wprost.pl: "Poseł PiS o prezydencie Rosji: drugorzędny polityk" pomyślałem, że autorem cytatu musi być Marek Suski.

Ale Suskiemu, który swego czasu zasłynął nieprzyzwoitym chwaleniem się na antenie Radia ZET, ileż to on nie ma szmat w domu - zwracam honor. Dziś na ustach całej Polski będzie nie kto inny, jak Zbigniew Girzyński.

Przyganiał kocioł garnkowi, chciałoby się rzec, czytając wypowiedź polityka PiS. Owszem, powszechnie wiadomo jest, kto sprawuje realną władzę w ustroju naszego wschodniego sąsiada - ale na Boga, litości! Poseł Girzyński deprecjonując urząd prezydenta pozbawił jednocześnie kompetencji liderów innych państw, a także - idąc tym tropem - przewodniczącego własnej partii.

Nie zgadzam się z posłem Prawa i Sprawiedliwości, jakoby wizyta Miedwiediewa była bezowocna. To pierwsza od dziesięciu lat wizyta rosyjskiego przywódcy na terenie Polski i tym większe niesie ona ze sobą konsekwencje. Już teraz Gazeta.pl donosi o podpisaniu umów dotyczących transportu morskiego oraz walki z zanieczyszczeniem Morza Bałtyckiego i Zalewu Wiślanego.

Może i rosyjskie intencje względem Polski nie zawsze były najlepsze; może nie zawsze do końca fair, a rodzimi przywódcy nie zawsze traktowani jak równy z równym. Ale dzisiejsza wizyta prezydenta Rosji oraz spotkanie z Bronisławem Komorowskim i Donaldem Tuskiem z pewnością przejdzie w pewien sposób do historii. Choć ostatni wyciek WikiLeaks dowiódł, że dyplomacja to sztuka mówienia bez informowania i jedynie czysty PR, to umiejętność pielęgnowania wizerunku na arenie międzynarodowej to wciąż potężna broń. I właśnie w ten sposób należy rozpatrywać dzisiejsze wydarzenie.

Posłowi Girzyńskiemu życzę, by w swojej politycznej karierze miał możliwość kiedyś (sic) poznać smak "drugorzędnej polityki" na własnej skórze. Według jego autorskiej hierarchii powinien zajmować miejsce w plus minus dziesiątym rzędzie - a politykę i czas antenowy zostawić osobom, które mają o tym choćby najmniejsze pojęcie.

2 komentarze:

  1. Czy naprawdę trzeba komentować wypowiedź kazdego idioty, tylko dlatego, że jest z PIS? Przecież tam jest takich na pęczki: Brudziński, Suski, Hoffman, Macierewicz, Fotyga i cała zgraja - do wyboru do koloru. A co do Giżyńskiego, to tylko smutne, że takie indywiduum, które nie powinno nawet marzyć o doktoracie, gdyby zachowywano jakieś standardy akademickie, jest nauczycielem akademickim i wychowawcą studentów. No, ale cóż już dawno pewien znany torunianin, chociaż oczywiście nie tak wybitny jak protektor Giżyńskiego dr Rydzyk, odkrył, że gorszy pieniądz wypiera lepszy

    OdpowiedzUsuń
  2. to co mąż stanu z tego Giżyńskiego

    a to się Miedwiediew zmartwi że sam Giżyński zwrócił na niego - drugorzędnego polityka uwagę tak niekorzystnie

    a poważniej - to po co o tych pacanach pisać?

    i... co by było gdyby taki Giżyński był wraz z PIS u władzy w momencie gdyby trzeba gościć Miedwiediewa??

    No tak - ale raczej żadnej wizyty Miedwiediewa by nie było

    OdpowiedzUsuń