4 grudnia 2010

Sromotnie nieme parytety

Wczorajszy dzień w Sejmie obfitował w gorące dyskusje, niekiedy kłótnie i - jak wiemy z serwisów informacyjnych - w grożenie pozwami sądowymi. Choć na zewnątrz temperatura trzymała się na minusowym poziomie, w budynku przy ulicy Wiejskiej momentami aż wrzało. Tym bardziej, że niemal wszystkie ogólnopolskie media poświęciły wiadomej kłótni wyjątkowo obszerne relacje. Przypomnijmy: wrzawa rozpoczęła się od idei obcięcia subwencji dla partii politycznych, skończyła zaś na wielkiej kłótni liderów tychże partii i wzajemnym zarzucaniu sobie korupcji.
 
Większość wczorajszych serwisów informacyjnych zaczynała wydania właśnie od tego tematu; był on szeroko opisywany, komentowany i interpretowany. Nieliczni tylko wspomnieli (sic!) o przegłosowanej w dniu wczorajszym ustawie korektującej ordynację wyborczą. Również dziś, w Internecie próżno szukać na ten temat wieści - odnalazłem tak naprawdę jedną informację, na dodatek niepełną.

Na podstawie zmian w ordynacji, od przyszłego roku obowiązywać będą 35-procentowe parytety na listach wyborczych. Zmianie ulegnie również czas trwania głosowań - z jednego do dwóch dni. Mało tego: dla niewidomych wyborców będą przygotowane specjalne karty do głosowania zapisane pismem punktowym, czy jak kto woli - językiem Braille'a. Tym samym zakończyła się polityczna batalia poświęcona parytetom; zmiana w ustawie wyjątkowo nie okaże się porażką żadnej partii - trudno było znaleźć bowiem polityków otwarcie krytykujących ten pomysł. Nawet Jarosław Kaczyński, który delikatnie sprzeciwiał się nowelizacji zaznaczył, że nikomu nie robi ona specjalnej krzywdy.

Wokół parytetów ukuto już wiele mitów i plotek; jednocześnie wynosząc temat ponad piedestał. Idea ta stała się tak istotna, że nikt nie zaryzykował jawnego sprzeciwu i krytyki, co w ostatnich latach stało się normą, bez względu na faktyczną słuszność zmian.

Bardziej jednak - gdyż z ideą parytetów się nie zgadzam, a na pewno nie w obecnej ich formie - martwi mnie cisza, jaką wszelkie media okryły wczorajsze głosowanie. Kosztem sejmowych rewelacji o kłótni premiera z prezesem największej partii opozycyjnej w większości wydań wiadomości zapomniano podać informacji, jakże ważnej, o zmianach w ordynacji wyborczej. Ważnej tym bardziej, że dotyczyła gorącego tematu, wzbudzającego dyskusje od wielu tygodni. Że dotyczyła bezprecedensowej zmiany i udogodnienia dla osób niewidomych oraz że ułatwiła oddanie głosu wielu milionom Polaków z racji przedłużenia wyborów.

Gatekeeperzy największych stacji telewizyjnych, rozgłośni radiowych i redaktorzy portali internetowych złapali się na haczyk. Haczyk tak naiwny, że aż śmieszny. Niemalże wszyscy, jak jeden mąż, przejechali się sromotnie na pogoni za sensacją. Problem w tym, że mało kto dostrzeże plamę na honorze mediów - bo i mało kto dowie się o wczorajszych zmianach w ustawie.

PS. Ze względów, nazwijmy to etycznych, celowo nie wspomniałem nazwy stacji telewizyjnej, której redakcja pamiętała o zdrowym rozsądku i dziennikarskiej powinności

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz