12 stycznia 2011

Uwaga! Sensacja, rewelacja!

Już widzę blady - jak Palikot śliczny
Sfinalizował transfer skandaliczny...
Z uśmiechem godnym Racheli Welch
Pyta "Hej Piotrek, czy w moim Ruchu tańczyć chcesz?"
 
Zapowiadana od jakiegoś czasu bomba transferowa Janusza Palikota okazała się, delikatnie rzecz ujmując, nie dość, że niewypałem, to i na dodatek - hipokryzją. Piotr Tymochowicz, swego czasu współpracujący z takimi asami jak Andrzej Lepper, Stanisław Tymiński czy Marian Krzaklewski, o ile mnie pamięć nie myli, nie może pochwalić się spektakularnym sukcesem. Owszem, stoi za zrzuceniem chłopskich szat z lidera Samoobrony, ale jakie to przyniosło skutki - wszyscy doskonale wiemy. Teraz zaś, już w drużynie Palikota, ma być odpowiedzialny za demaskowanie politycznego PR.

Jeżeli tak jest w rzeczywistości, to pracy będzie miał co nie miara - bo budowanie wizerunku to chyba ulubiona dyscyplina naszych polityków. Ale nie o tym.

Nadejście Piotra Tymochowicza, choć regularnie podsycane przez byłego posła PO, nie okazało się żadną sensacją. A raczej właśnie brak oczekiwanej sensacji był sensacją samą w sobie - bowiem poseł z Lublina, angażując osobę do demaskowania PR, sam się tym posłużył. Codzienne dolewanie oliwy do ognia nie było niczym innym, jak sztucznym dmuchaniem balona. Balon pękł, a powietrze niebawem zejdzie. Z Janusza Palikota, gwoli jasności.

Szczerze powiedziawszy dałem się złapać na haczyk Palikota. Czekałem do wczoraj na informację o zatrudnionej personie. Może Piotr Tymochowicz odnajdzie się w nowej roli i zanotuje kilka wzlotów, nie twierdzę, że nie. Ale forma, w jakiej był transferowany do Ruchu Poparcia nie ma absolutnie nic wspólnego z sensacją, a jedynie jedną rzecz z bombą. Bomby bowiem mają to do siebie, że z jakichś, nieznanych śmiertelnikowi przycyn, okazują się niewypałami. Tak jak ma to miejsce w przypadku sensacyjnego transferu Janusza Palikota.

Innymi słowy, Franek Kimono podsumowałby to w ten sposób: Bomba - okrakiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz