23 września 2010

Robert Bronski, "ciemniak z PiS"

Niektórzy mówią, że jest bezczelny, chamski, bezpardonowy. Mimo to wdają się z nim w dyskusję, co - przeważnie - przypłacają wielkimi nerwami. Inni z kolei go ignorują, uznając za chorego psychicznie. Ale to niełatwa sztuka: nie dać się sprowokować. Zwłaszcza, że po drugiej stronie jest Robert Bronski. Chyba większość fanów facebookwej strony tygodnika Polityka miała do czynienia z "człowiekiem-drzewem"; autorem licznych teorii spiskowych; pozornie bezsensownych oskarżeń i hipotez. Autorem komentarzy często przekraczających granice dobrego smaku i manier.


Robert Bronski dał mi się poznać w maju 2010 roku; tuż po publikacji tekstu "Wygrać znaczy przegrać". W komentarzu pod linkiem do tekstu napisał (pisownia oryginalna): Zgutku jestes esencja po-laczkowej glupoty i niezrozumienia nie tylko tajemnic ludzkiej duszy, ale zachowan spolecznych homo sapiens sapiens. (...) jestes juz i tak niezle zacofany. Zmien mleko, bo to ktore teraz pijesz szkodzi ci na szare komorki. Masz je w dupie, a tam powinno byc to, co masz teraz w glowie. Komentarz po paru minutach zniknął z serwisu - czy z woli autora czy administracji? Tego nie jestem pewien do dziś. Tak czy inaczej chwilę później pojawiły się kolejne dwa.

Gdy moje oburzenie trochę zelżało, postanowiłem poczytać inne komentarze Bronskiego. Większość z nich była skrajnie prowokacyjna; niektóre zawierały obrazoburcze tezy i stwierdzenia, inne zaś - nieskrywane obelgi. Ich autor nie spotkał się jednak z ignorancją, jak to bywa w przypadku typowego trolla, lecz z próbą podjęcia dyskusji. Konfrontacje z udziałem Bronskiego angażowały (i nadal angażują) wielu fanów polityki, a w szczególności... Polityki.

Facebookowy Frankenstein

Robert Bronski to konto fikcyjne - choć Ameryki nie odkryłem, od tego należało zacząć. Robert, bo Robert Kennedy. Bronski - bo musimy się bronić przed atakiem tych samych karteli, które zabiły Johna i Roberta - mówi sam autor. Po katastrofie smolenskiej postanowił on założyć profil Bronskiego, bo, jak mówi, skończyła się wyrozumiałość dla głupoty i nienawiści. Jego facebookowe dzieło to zlepek sporej dawki wiedzy oraz poglądów skrajnie prawicowych; poglądów zahaczających niekiedy o antysemityzm i nacjonalizm. Co ciekawe, nie wszystkie prezentowane przez Bronskiego idee pokrywają się z wartościami jego autora. On sam twierdzi zaś, że tam, gdzie inni mają poglądy - on ma wiarę.

Bronski jest swoistym fenomenem. Choć momentami straszny w swej bezczelności, nie odstrasza od siebie. Wręcz przeciwnie: jego komentarze są stałym elementem nowych pozycji na facebookowej tablicy Polityki. Gdy pojawi się tam jakiś nowy link, informacja, cokolwiek - niektórzy użytkownicy wręcz nie mogą się doczekać komentarza "człowieka-drzewa". Traktują to jak zabawę, niekiedy jako zaczątek prawdziwej dyskusji.

Facebookowy Frankenstein skupia wokół siebie ludzi poglądowo związanych z partią Jarosława Kaczyńskiego. Wśród pięciuset trzydziestu trzech znajomych (stan na 22.09) jest wielu wyborców PiS. Bronski przyciąga ich do siebie swoją zapalczywością i konsekwencją w atakowaniu konkurencyjnej Platformy Obywatelskiej. Najwymyślniejsze insynuacje wiążące ekipę Donalda Tuska ze służbami obcych państw wywołują euforię wśród politycznych oponentów premiera.

Zabawa w "Ciemniaka z PiSu"

- Nie lubię fałszu i obłudy, to wszystko - mówi, po czym dodaje - Moje zabawy wynikają z bardzo prostego faktu, że ktoś napisał o mnie, że jestem ciemniakiem z PIS-u. Postanowiłem pokazać ciemniaka z PIS-u w swojej okazałości. (...) Po latach okaże się, że w wielu kwestiach to ja miałem rację, ale wtedy będzie już za późno na jakąkolwiek dyskusję. Z PIS-u nie jestem oczywiście i na pewno nie byłbym z PO. Bronski jest nadal w akceptowalnych normach wśród ludzi na FB, albowiem większość to... głupcy. Głupcami trzeba wstrząsnąć. Bronski to robi.

Twórca kontrowersyjnego profilu właśnie w rzekomej głupocie użytkowników Facebooka upatruje przyczyny swojej aktywności. - Zawsze wolałem być wśród ludzi mądrzejszych od siebie i wtedy milczę. Jeżeli nie milczę na Polityce... o czym to świadczy? - pyta retorycznie. Jak sam twierdzi, nie ma za złe, kiedy ktoś wylewa mu kubeł zimnej wody na głowę. Ale właśnie dlatego też nie żal mu ludzi, którym on robi to samo. Bo dyskusja jest ważniejsza niż maniery.

Swoje prowokacje uważa za przysługę dla Polityki. - Nie wolno pozwolić gazecie się zmarnować z powodu głupoty niektórych czytelników, poziom należy podciągać. Ta dywersja ma tylko skutki dodatnie - twierdzi. Czterdziestoczteroletni twórca Bronskiego, mieszkający obecnie w Miami (jak mówi, na stałe mieszka jedynie w sobie) nie pozostawia jednak suchej nitki na obecnych redakcjach gazet: To dla mnie siedlisko os, które zawsze atakowało to, co w Polsce dla mnie było uczciwe i normalne. (...) Dziennikarze są Lucyferianami i zawsze byli. (...) Zależnie od nastroju krążę też po profilach innych gazet, od Tygodnika Powszechnego przez Wprost do Polityki - jedno to gospodarstwo... z zagrodami dla odmiennych trzód.

Faktycznie, do czynienia z nim mają również facebookowi czytelnicy innych gazet; wszyscy jednak łykają haczyk Bronskiego według tego samego schematu: ściśle związana z danym tytułem prowokacja - zwrócenie uwagi użytkowników - wyjawienie "prawdy" absolutnej. Współpraca, a dokładnie służalczość Donalda Tuska wobec Londynu i Moskwy, zaprzedanie Polski władzom innych państw, zaplanowanie zamachu na Lecha Kaczyńskiego - to ulubione tematy Roberta Bronskiego, ochoczo popieranego przez dziesiątki osób poglądowo związanych z Jarosławem Kaczyńskim.

Kto kotem, kto myszką

Po wspomnianych we wstępie komentarzach Bronskiego pod moimi tekstami postanowiłem wysłać mu wiadomość. Tak zaczęła się rozmowa - najdziwniejsza, jaką kiedykolwiek przeprowadziłem. Intrygująca ale wymagająca spuszczenia intelektu ze smyczy tak zwanej poprawności politycznej. Za pośrednictwem serwisu społecznościowego starałem się poznać, być może też zrozumieć Roberta Bronskiego i jego twórcę. Samozwańczy piewca słusznej prawdy nie ułatwiał wcale tego zadania, często mieszając szyk wypowiedzi, pomijając niektóre kwestie, innym zaś poświęcając więcej miejsca niż było to konieczne.

Czy wszystko, czego się dowiedziałem jest prawdą? Czy poznałem Roberta Bronskiego? A może, naiwnie dając wiarę w jego słowa, zostałem wyprowadzony w pole? Do dziś nie wiem, kto w tym dialogu był kotem, a kto myszką - zupełnie tak, jak w przypadku politycznych dyskusji na forach Facebooka.

5 komentarzy:

  1. Bardzo oczekiwany tekst i oczekiwane wydarzenie - złamanie tajemnicy pana Bronskiego.

    Ale moim zdaniem nie chodzi o to, że ludzie dają się ciągle prowokować Bronskiemu. Mają dość tego śmiecia, które tworzy w potężnych ilościach. Dzisiaj frustracja reklamą, hałasem ulicznym i pseudoinformacyjnym szumem ma prawo sięgać zenitu. Odpowiadający na zaczepki częściej przeciwstawiają się temu, niż wdają w polemiki. Tu nie chodzi tylko o głupotę, ale o walkę z frustracją, przez frustrację. Złem zło zwyciężaj, nasuwałoby się.

    OdpowiedzUsuń
  2. Drogi Czytelniku,

    Zastanawiam się - niczego ani nikogo nie osądzam, jedynie głośno myślę - czym spowodowana jest walka frustracją z frustracją, o której piszesz. Może to tu jest gdzieś miejsce na głupotę, którą wspomina Bronski?

    Daleko mi od uogólniania, jednak pamiętam swoje własne reakcje na komentarze Roberta Bronskiego: wpierw było ogromne zdziwienie, szok, a chwilę później nerwy. Czułem, że nie mogę tak tego zostawić, to nie może mu ujść płazem. I myślałem tak zarówno o jego uwagach ad personam, jak i ad meritum.

    Pozdrawiam,
    MZ

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mogę tylko podziękować Michałowi za krótki rys tego gościa .Nie warto panowie wdawać się w jakiekolwiek dyskusje z tym "drzewem" .Obojętnie jaki , ale odmienny argument , torpedowany jest natychmiast bluzgiem . Ten facet (?), nie tylko na Facebooku produkuje tę swoją prawdę objawioną .Ignorujmy ,tym bardziej , że w jednej z "dyskusji" przyznaje , że on dawno przestał czytać prasę ,oglądać TV .Nie dajmy się zwariować ,wyzutemu ze wszelkich zasad chamowi .

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się, że temat tekstu trafił w Twoje gusta :) Dla mnie Robert Bronski bardziej niż człowiekiem-drzewem, zawsze będzie człowiekiem-zagadką.

    Dyskusja z nim, zwłaszcza na tematy polityczne, wymaga wielkiej cierpliwości i dystansu, przede wszystkim jednak inteligencji.

    Piszesz, że Bronski działa nie tylko na Facebooku; mógłbyś dać mi znać, gdzie jeszcze się udziela? Będę wdzięczny.

    Pozdrawiam!
    MZ

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie rozumiem po co piszesz o tym trollu. Dajesz mu tylko promocję i pozwala się mu w taki sposób zaistnieć, na co on pewnie liczy.
    Ludzie, którzy wdają się w nim w dyskusje zazwyczaj widzą po raz pierwszy jego komentarz i myślą, że jest on normalny, a po dłuższym czasie sobie odpuszczają. Sam tam miałem, do czasu aż tego pana zablokowałem.
    Szkoda Twojego czasu na zajmowanie się tym czymś. Nie daj mu satysfakcji, że w ogóle o nim piszesz. Jest mnóstwo ciekawszych tematów niż internetowi spamerzy, trolle.

    Pozdrawiam i życzę powodzenia w dalszej pracy.

    OdpowiedzUsuń